tag:blogger.com,1999:blog-22190033743255991592024-03-13T11:02:49.689-07:00"Nie oczekujcie na sąd ostateczny. On odbywa się co dzień." (Camus)LetItGoLetItDiehttp://www.blogger.com/profile/00572211250777779333noreply@blogger.comBlogger5125tag:blogger.com,1999:blog-2219003374325599159.post-30679224065014516272013-02-17T09:26:00.000-08:002013-02-17T09:29:49.345-08:00I'm incredible, so unforgettable, so no one can take my placeDzisiaj będę pieprzyć totalnie subiektywnie, mając głęboko w tylnym zakończeniu kończyn dolnych, że nie wszędzie tak jest i że nie wszyscy tacy są, bo tak jest w wielu miejscach i taka jest większość.<br />
I chyba sypnie mi się trochę wulgaryzmów. <br />
<a name='more'></a>W dzisiejszym czasach, dziecko, no powiedzmy, 13-letnie idzie sobie do gimnazjum z wizją jakie to będzie zajebiste miejsce i w ogóle jak to ono będzie się świetnie bawiło, stwierdza zaczyna nowy etap w życiu, pozna tylu świetnych ludzi, a wielu z nich zostanie jego przyjaciółmi. I przekracza mury tej cudownej instytucji, jarając się jak Rzym za Nerona, podziwiając każdy jej kąt i znajduje swoją klasę, która na pierwszy rzut oczka wydaje się spoczko. Po pierwszych dwóch tygodniach pobytu stwierdza, że jest fajnie. Ale co się dzieje? Otóż wszyscy dookoła zaczynają pierdolić o przedziwnych osobach z roczników wyższych oraz o tym jacy to oni są zajebiści. Ledwo co biedny pierwszaczek zaczął edukację w tym budynku a już musiał się pizdnąć w mur popularności zbudowany wokół świętych trzecioklasistów. Naturlich, dzisiaj pieprzę o popularności, monarchii, czyli o śmietance towarzyskiej każdej szkoły ♥<br />
<span style="color: #cc0000;">AAAAAAAAAAAAAAAAA, JEBANE SKURWIELE, NIENAWIDZĘ ICH</span>. Żarcik, symulowany atak agresji, efekt uboczny picia wody. <br />
<span style="color: red;">KURWA KURWA, TE PEDAŁY TRUJĄ ŻYCIE JAK MUCHOMOR SROMOTNIKOWY KRÓLICZKA, KTÓRY POSZEDŁ SE DO LASU NA KURWA GRZYBOBRANIE. A PÓŹNIEJ JADĄ SOBIE DO HISZPANII KUPOWAĆ MARIHUANĘ I SPRZEDAWAĆ JĄ GŁUPIM PIERWSZAKOM DWA RAZY DROŻEJ. </span>Hmm, chyba dobrze powstawiałam przecinki...?<br />
Ojej, przez przypadek wyszedł mi hejt na moich <u>ulubionych</u> kolegów z gimbazy. Jak mogło do tego dojść, normalnie nie mam pojęcia, nie to żeby byli głupi i truli mi życie w gimnazjum, co za absurd, kto to widział.<br />
Śmietankę towarzyską mojego gim po roku zaczął sprawować mój rocznik. Znaczna część mojej klasy była w tej śmietance, cała szkoła znała chłopaków z mojej klasy, oni byli tacy fayni. Jeden lider i banda fałszywych hipokrytów, która nie mogła mieć dziewczyny, której wódz nie oceniłby jako "fajna lanserska dupa, nada się". Generalnie, dbanie o wizerunek to podstawa. Pozwolę sobie przytoczyć historyjkę, jest zajmująca, przynieście kawę, żeby nie zasnąć.<br />
Dawno dawno temu, <span style="color: #45818e;">Herbert</span> stwierdził, że podoba mu się <span style="color: #6aa84f;">Gertruda</span>. Ale superwodzowi watahy, Wrombisławowi, również podobała się Gertruda. Ale Gertruda stwierdziła, że Wrombisław to tępy chuj i dała mu kosza. <span style="color: #a64d79;">Wrombisław</span> był wściekły, oczywiście nie powiedział nikomu o tym fakcie, w ogóle nikt nie wiedział, że kiedykolwiek podobała mu się Gertruda. Herbert zaprosił Gertrudę na randkę. Niestety z powodu problemów rodzinnych nie mógł ustalić z nią daty tego wydarzenia. Gertruda czekała zatem aż jej książę ze bajki będzie mógł ją zabrać na wymarzoną randkę.Gdy tylko Wrombisław dowiedział się o tym, że Gertruda może chodzić z Herbertem zaczął go intensywnie obrażać, jeździć i w ogóle nie ukrywał tego, że uważa iż jest to cholernie głupi pomysł. (Dupek, ale w przyszłości nam bardzo pomógł, o czym opowiem gdzieś w przyszłości. Ale wciąż to zawistny dupek.) Pewnego dnia, Herbert i Gertruda znaleźli się w tej samej drużynie w czasie meczu w hokeja. Herbert strasznie się denerwował, nie chciał się skompromitować przed ukochaną. Była taka dziwna atmosfera. Warto tutaj nadmienić, że Gertruda powiedziała swoim <span style="color: #20124d;">Przyjaciółkom</span> o tym, że Herbert chciał się z nią umówić. Przyjaciółki były wniebowzięte, bowiem kibicowały tej parze od dwóch lat. Dzień przed wyżej wymienionym meczem Przyjaciółki rozprawiały sobie w parku jak to byłoby super gdyby oni zostali parą. Niestety napatoczyła się <span style="color: #bf9000;">Brunhilda</span>, przyjaciółka<span style="color: #e69138;"> Helgi</span>, śmiertelnego wroga Gertrudy i Przyjaciółek. Dosiadła się podstępnie do Przyjaciółek i zyskała ich zaufanie na 5 minut (nie pytajcie jak), a z kontekstu ich rozmowy wywnioskowała, że rozmawiają o Gertrudzie i Herbercie. Do czego zmierzam? Otóż w czasie meczu głupia pizda Brunhilda powiedziała Heldze i jeszcze jednej (!!?? jeszcze jakaś o.O), <span style="color: #7f6000;">Andzi</span>, o tym co usłyszała w parku. Ponieważ Helga chodziła kiedyś z Herbertem (przyznam, jestem współwinowajcą ich zerwania, ale to jest historia na kiedy indziej), a Andzi obecnie się podobał, obie nie mogły dopuścić, żeby on i Gertruda zostali parą. Andzia utrzymywała dobre stosunki z Herbertem, więc zaraz po meczu osaczyła Herberta i zaczęła mu coś pierdolić. Nigdy nie dowiedziałyśmy się co, ale szmata powinna umrzeć za to, że zniszczyła zalążki tego pięknego związku, a co gorsza zniszczyła naszą wizję i dwa lata naszego kibicowania poszły się jebać. Propsy dla szmat i dziwek!<br />
Może ciężko w tym znaleźć powiązanie z popularnością, więc je wskażę. Trzy dziwki i wielka wataha były popularne.Wystarczyła odrobina sabotażu z ich strony, żeby jeden z nich zrezygnował z dziewczyny, która mu się podobała. To smutne, a bynajmniej przykre.<br />
<br />
MOIM skromnym zdaniem, popularność jest do kitu. Zgrywa się zajebistą osobę przed bandą idiotów, którzy z fascynacją obserwują każdy ruch wyżej wymienionej osoby. Dlatego tak bardzo nie lubię amerykańskich filmów o nastolatkach i tych wszystkich podgrupach, którymi dowodzi podgrupa naczelna składająca się z głupiej cipy (za przeproszeniem) i przydupasów. Po takim filmie to już się totalnie przewraca w dupach bezmózgim rozwielitkom i zaczynają naśladować te superprodukcje.<br />
<br />
Mało rozważań, dużo pieprzenia. Z drugiej strony jak można rozważać coś co jest takie płytkie, że aż szkoda strzępić ozora, żeby choć w połowie to zrozumieć? No nic, może w następnym poście przyjdzie mi do głowy lepszy temat.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="http://2.gvt0.com/vi/HPeosmli_Co/0.jpg" height="266" width="320"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/HPeosmli_Co&fs=1&source=uds" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="http://www.youtube.com/v/HPeosmli_Co&fs=1&source=uds" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Treat us like some superstars, and only cuz that's what we are..</div>
<div style="text-align: center;">
Lubię StreetDance, oni wszyscy tam tak pięknie mówią z takim pięknym british (chyba jeszcze szkockim, i tak cudownie) akcentem *.*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: purple;">LetItGoLetItDie</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
A taki chuj, posłowia dzisiaj brak. Za nadmiar przekleństw przepraszam, to dlatego że jutro poniedziałek :C</div>
LetItGoLetItDiehttp://www.blogger.com/profile/00572211250777779333noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2219003374325599159.post-85107214308826527462012-12-28T03:08:00.001-08:002013-01-22T13:09:40.522-08:00Never turn your back on me, againDzisiaj będzie <span style="background-color: yellow;"><span style="color: lime;">mainstreamowo</span></span>. I oczojebnie.<br />
Nie wiedzieć czemu dzisiaj naszło mnie na rozważanie na tematy związane z gimbusami (jutro się porozwodzę nad ich głupotą), i nie tylko - związane jest to również z ludźmi dojrzałymi i dorosłymi. A konkretniej na temat wszystkim powszechnie znany, powszechnie lubiany, powszechnie wykorzystywany, i w końcu powszechnie doszczętnie, no cóż, strasznie sponiewierany i tracący na wartości. Mam na myśli temat miłości, czyli kolejny trybik w machinie zwanej komercją.<br />
<a name='more'></a><br />
Wypadałoby zacząć od tego czym jest miłość. Wikipedia mówi, że to <span style="color: red;">"uczucie skierowane do osoby połączone z pragnieniem <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Dobro" title="Dobro">dobra</a> i <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Szcz%C4%99%C5%9Bcie" title="Szczęście">szczęścia</a>. Miłość może być rozumiana jako <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Emocja" title="Emocja">emocja</a>
wywołana poczuciem silnej więzi międzyludzkiej. Określenie "miłość"
może odnosić się do różnorodnych uczuć, stanów i postaw. Miłość daje <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Zadowolenie" title="Zadowolenie">zadowolenie</a> i umożliwia <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Samorealizacja" title="Samorealizacja">samorealizację</a>
dzięki obecności drugiego człowieka. Rozmaitość użyć i znaczeń
połączona z zawiłością uczuć i postaw składających się na miłość
powoduje, że jest trudna do jednoznacznego zdefiniowania."</span> Wzruszające. Czyli tak naprawdę nikt nie wie czym jest ta miłość, spoko. Dalej piszą <span style="color: red;">"Przez niektórych ludzi bywa uważana za <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Sens_%C5%BCycia" title="Sens życia">sens życia</a> ludzkiego – czyniąca je prawdziwym i w pełni szczęśliwym."</span> I tu się robi zabawnie. Skoro niektórzy uważają ją za sens życia, a jeżeli ktoś się nie zakocha, albo co gorsza zakocha bez wzajemności jest nie spełniony? Względnie dziwna byłaby (przykład) kobieta wyznająca ideologię miłości jako sensu życia, całe życie zakochana w żonatym mężczyźnie, który nawet nie wiem o jej istnieniu. Smutne to. <br />
<span style="color: red;">"Miłość jest przedmiotem i źródłem inspiracji dla twórców <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Sztuka" title="Sztuka">sztuki</a> oraz <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Literatura" title="Literatura">literatury</a>, <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Religia" title="Religia">religii</a> i <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Psychologia" title="Psychologia">psychologii</a>."</span> Filmów o miłości jest od cholery i jeszcze trochę. Praktycznie nie ma filmów, w których choćby na chwilę nie zagościł wątek miłosny. No jest wszędzie. W piosenkach co rusz słyszy się jak to on cierpi bo ona zostawiła go dla innego, ale on ją kocha i nie wie jak dalej żyć, to takie tragiczne, wzruszyłam się.<span style="background-color: #f4cccc;"> Bleeeeeeee.</span> Albo ona kocha jego, ale on ma dziewczynę, i ona nie wie jak ma mu wyznać swoją miłość, no i on się w końcu żeni ze swoją dziewczyną i jest dupa blada, ona zaczyna pić do lustra w swojej rozpaczy. Tudzież on i ona są w sobie tak szaleńczo zakochani, ale jej rodzice nie akceptują ich, więc muszą uciec, ale w czasie ucieczki on ginie, no i co ona ma teraz zrobić, jej życie straciło sens. No cały worek przykładów. Dokładnie tak samo jest w filmach. Ale prawdziwy hardkor jest w gimbazie, kiedy to dziewczę lat 14 rozważa samobójstwo bo jej kolega z klasy zaraz po umówieniu się z nią, poszedł na randkę z inną. Super, kolejny członek klubu "chcę być jak barney stinson" (<span style="color: #a64d79;">chyba dobrze napisałam?</span>). Ach te problemy. Ale to jeszcze nic, kiedyś byłam na kolonii i dziewczyna idąca do 6 klasy podstawówki zwierzała się rówieśnicy, wykopawszy mnie uprzednio z pokoju bo to było ściśle tajne, jaka to ona jest zakochana ale boi się, że jeżeli zaryzykuje i zgodzi się z nim być to on ją szybko zostawi dla innej i co ona ma zrobić, bo ona już nie wie, i (najlepsze) boi się że jej miłość ją tak zaślepiła, że nie widzi jego wad, więc nie wie czy ten związek miałby przyszłość. <span style="color: #45818e;">No cóżżżż...</span>.<br />
Moim ulubieńcem są jednak związki gimbusów opierające się na, hmm, zmianie statusu na twarzoksiążce, okazjonalnym trzymaniu się za rąsie, wpychaniu sobie nawzajem języków do gardzieli i robieniu innych rzeczy w zaciszu szkolnej toalety, o których lepiej nie wiedzieć, oraz gonieniu się nawzajem w bieliźnie po domu... po czym rozpowiedzeniu tego znajomym, i nim się spostrzeżesz ta plotka dociera do ciebie i nie daj Boże wyobraźnia zaczyna ci pracować i wyobrażasz to sobie... okropne uczucie, nie życzę tego nikomu.<br />
Na myśl przychodzą mi dwa typy par gimbusowych gołąbeczków. Pierwsza, nazwę ich roboczo Romeo i Julia, jest tak mega <span style="background-color: magenta;">słitaśna</span> ♥ Już widzę oczyma wyobraźni ich ślub, jak jadą na różowych <i>pedałkucykach</i> do kościoła, a na weselu polewają gościom <u>brokatowym</u> bełtem i <u>gorzką</u> gwiazdeczkową. Mam czasami okazję obserwować takie, gdy jadę autobusem, oczywiście staram się zwiać od nich jak najdalej. To typ związku gdzie dwoje ludzi rozmawia w przerwach lizania, no przecież ślina musi się wyprodukować, po czym od nowa kontynuują wyglądanie jak dwie przyssane do siebie płaszczki. Typowy gimbusowy ideanalny <nie mogłam się powstrzymać> związek. Och tak, Romeów i Julii jest na pęczki w gimbazie.<br />
Drugim przykładem są Tristan i Izolda. Obstawiam, że to jego pierwsza dziewczyna. Skąd mój wniosek? Status na fejsie jest. Czy coś poza tym? Niet. Tak w sumie to rzadko kiedy ze sobą rozmawiają. Niezły wyczyn jak na bycie w jednej klasie. To już trzeba mieć talent. Chyba raz gdzieś ze sobą poszli. Tristan jeszcze wystawił Izoldę i pół godziny czekała na niego pod jemiołą. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, nieprawdaż? <czasu teraźniejszego użyłam celowo, gdyż jest to hybryda kilku par, które dane mi było kiedyś poznać. Takie stężony roztwór. A czas teraźniejszy jako przybliżenie przykładowego zachowania Tristanów i Izold><br />
Cały czas słyszy się jacy to dorośli są dojrzali i w ogóle. Niby prawda. Ale jak tak dość dużo czasu spędzam na yafudzie i czytam co drugi post o zdradzie w związku dorosłych ludzi to ja się pytam <wulgarnie> <span style="background-color: #e06666;">"ale że o co kurwa chodzi?"</span>. Czy to naprawdę takie ciężkie powiedzieć partnerowi "słuchaj, uważam że lepiej będzie jeżeli się rozstaniemy. Przykro mi, ale uważam że nasz związek nie ma przyszłości, a nie chcę cię oszukiwać. Najlepiej będzie jeżeli rozstaniemy się teraz, zanim jedno z nas się zaangażuje mocniej niż drugie.". No przecie że to za trudne. O wiele łatwiejsze jest przyprawianie rogów partnerowi i kłamanie mu co dzień w żywe oczy, typu "jadę w delegację do Niemczech na dwa tygodnie" i zaszycie się u kochanka/kochanki na ten okres. Może ja jestem dziwna, ale jakoś wolałabym zerwać niż ciągnąć tak przegraną sprawę. Albo tyle się słyszy o zdradach w małżeństwie. Skoro już dwoje ludzi zdecydowało się być razem do końca życia to wypadałoby dotrzymać tej przysięgi małżeńskiej. A nie dla przykładu facet z dwójką dzieci po 10 latach małżeństwa stwierdza, że bycie wiernym jest do dupy a w dodatku jego żona ostatnio przytyła i zaczynają jej się robić zmarszczki, po czym znaleźć sobie dwa razy młodszą cizię. To mnie już zabija totalnie. I oczywiście zostawić żonę z dziećmi i radź sobie kobieto, ja chcę żyć.<br />
No i oczywiście używanie zwrotu "kocham cię" w ilościach hurtowych. W smsach, na gadu, przez telefon. W dzisiejszych czasach straciło zupełnie wartość. Kiedyś wyrażało uczucie, dzisiaj już tylko puste słowa rzucane na wiatr. Są bez pokrycia, nie wyrażają nic, a jednak w umysłach ludzi są zakodowane jako głębokie i romantyczne. Tylko dlatego wciąż są powtarzane. Przy byle okazji. A najbardziej na świecie uwielbiam te wszystkie zwroty "ptysiu", "cukiereczku", "korniszonku", "żabko", "gwiazdko", "pszczółko", "laleczko", "szczypiorku", "gołąbeczku", "szyneczko", "kotku", "muflonku", "kwiatuszku", itp. Są tak do zarzusiania słodkie. Le fu<br />
PODSUMOWUJĄC, miłość teoretycznie istnieje, ale ciężko ją udowodnić. Potrafi dać kopa w dupę. Jest mylona z zauroczeniem. Wykorzystują ją na miliardy sposobów. Jej drugie imię to komercja. W rękach młodzieży jest żałosna. No i jest wredną suką. Ciężko ją w dzisiejszych czasach odkryć, zdobyć, doświadczyć, rozpoznać. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/g09wkHowFVE?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Rzusiamy tęczusią. Piosenka bardzo fajna, ale lubię ją tylko w tej oto wersji przyspieszonej, normalna (wolniejsza, 6-minutowa) jest jak dla mnie zbyt słodka. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/Y1UYZYr3uUE?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ta piosenka z kolei kojarzy mi się z tym z ideałem kobiety oraz jak ten oto ideał może nakopać. A, no i się fajnie rozkręca w pewnym momencie. </div>
<div style="text-align: center;">
Here by my side, it's devil :D </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: purple;">LetItGoLetItDie</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
No dobra, narzekam bo idę na wesele. Będziem rzygać tęczą i się nudzić. i to w dodatku dwie godziny wcześniej niż normalnie, bo ślub jest na 14.00. Kto to widział. Oni po prostu chcą żebym tam umarła. Znowu mnie posadzą obok moich kuzynów, znowu będą usiłowali zmusić mnie do tańca. To już jest jakaś tradycja, że ja mówię NIE. Może sprawię sobie transparent. Co wesele odmawiam za każdym razem gdy ktoś mnie poprosi. Nie jestem jakimś jebanym pokemonem, żeby nagle ewoluować w tancerkę. A już na pewno nie do disco polo w cholernych obcasach. Uroczo być czarną owcą zmuszaną do dobrej zabawy, doprawdy. Kiedy oni się wreszcie nauczą? Zapraszana jestem z grzeczności, bo tak wypada, w końcu kuzynka. Ale w ten sposób zaczyna się reakcja łańcuchowa, bo skoro z grzeczności dostałam zaproszenie to z grzeczności trzeba pójść. Ja pierdolę, mam za dużo osób w rodzinie. Całe szczęście większość już się ohajtała, jeszcze najwyżej 5 ślubów, w szaleństwie do 6. Ale mój 6 kuzyn jest obecnie gimbusem i jest głupi, więc mam nadzieję, że szybko ślubu nie będzie miał. </div>
<div style="text-align: center;">
Zamierzam zwinąć się z wesela około 20.00 i pójść spać. Na weselach robi się trzy rzeczy: pije, je i tańczy. Ja najwyżej jem, więc moja egzystencja jest z góry skazana na porażkę. </div>
<div style="text-align: center;">
Skończyłam, tak definitywnie. </div>
LetItGoLetItDiehttp://www.blogger.com/profile/00572211250777779333noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2219003374325599159.post-12098335075876916742012-12-26T14:28:00.001-08:002012-12-28T08:42:38.051-08:00I tell You this is not the endMam w planach nawiązać treścią postu do tytułu postu. Może mi się udać, ale jest duże prawdopodobieństwo, że zjadę z wytyczonego toru i zacznę znowu na coś narzekać, jak to mam w zwyczaju. Na przykład najbardziej wkurzającym nawykiem jakim mam jest robienie sobie przerw na przeglądanie kwejka w trakcie robienia czegoś w stylu przeklętej gazetki na projekt informatyczno-historyczny, która ma na celu tylko i wyłącznie zniszczyć mi psychikę, zszargać moje nadszarpane nerwy, rozjebać mi resztki mózgu oraz najważniejsze zająć mój cenny czas, który równie dobrze mogłabym poświęcić na coś twórczego, chociażby wyścigi konne, malarstwo, pisanie książek których nikt nigdy nie przeczyta, oglądanie filmu/serialu, przeglądanie kwejka albo chodzenie na wykłady z języka aramejskiego, no nie wiem ale na pewno fajniejszego niż robienie tego.... no i jasny szlag by mnie zaraz trafił, nie dość że zjechałam z toru to jeszcze zaczęłam narzekać. Ja muszę zacząć się troszkę bardziej kontrolować.<br />
<a name='more'></a><br />
Kiedy już przywitałam bliżej moją głowę ze ścianą, tak na, no powiedzmy, uporządkowanie (bardzo dokładne i dość bolesne) myśli, w celu ogarnięcia samej siebie mogę zacząć mój bliżej niezrozumiały monolog.<br />
Mamy święta. W sumie mamy koniec świąt. Koniec tego radosnego okresu przesiąkniętego komercją i tłuszczem, obciążonego wydatkami i zbędnymi kilogramami. Niektórzy mogą się czuć za przeproszeniem dość wychujani, bo w tym roku dostali niezadowalający prezent, albo co gorsza wychujał ich kalendarz adwentowy z czekoladkami, gdzie wigilijna miała być największa a tu kurwa gucio i maliny, producenci jebnęli duże okienko z taką tyciątycią czekoladką. Szmaty. Chamstwo najwyższego sortu. Ale mamy koniec świąt, lada moment koniec roku, koniec przerwy świątecznej, koniec odpoczynku od matematyki, koniec odpoczynku od fizyki, koniec obijania się, buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu.<br />
To takie smutne. Tyle przegrać. Znaczy jak się głębiej przyjrzeć to to nie jest koniec. A nawet jeśli to tylko teoretyczny. Owszem koniec świąt Bożego Narodzenia, ale lada dzień będzie Wielkanoc, btw za rok kolejne Boże Narodzenie. Aczkolwiek koniec obijania się, hmm, śmiem wątpić patrząc na siebie. So I tell You this is not the end.<br />
Dokładnie wczoraj byłam nieszczęśliwym świadkiem końca mojego drugiego ulubionego, a trzeciego jaki zaczęłam oglądać serialu. A że z pierwszą trójcą moich seriali jestem związana szczególnie mocno związana (z pozostałymi też, ale te są dla mnie szczególnie ważne i mam do nich szczególny sentyment). To takie przykre :C Może łatwiej byłoby to znieść gdyby ten koniec nie był końcem przedwczesnym. A tak ja i rzesza zawiedzionych fanów musimy wmawiać sobie alternatywne zakończenie. Z deczka odchył od normy. Ale jednocześnie dano nam nadzieję, więc będziem pielęgnować tą nadzieję do końca :D<br />
A WIĘC. Końce są smutne. Ale jednocześnie oznaczają początek czegoś nowego, kto wie, może czegoś lepszego. Oczywiście dla mnie wraz z końcem rodzi się nadzieja. Czy ja wiem czy końce są złe? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Jak często zresztą.<br />
Miało być mądrze, wyszło z serduszka, tak w zasadzie to nie wiem co mi wyszło. To teraz jako iż dzisiaj mam wyjątkowy odchył od normy porozwodzę się nad czymś jeszcze.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/SUGhl1dYpGs?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="color: purple;"><span style="color: black;">Ta piosenka jest taka śliczna i smutna, że jednocześnie podnosi mnie na duchu i dobija, i znowu chce mi się płakać buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu, chlip, końce są jednocześnie fajne i tragiczne, końce są wredne :C Ale zacna melodia, lasencja ma taki głęboki i spokojny ten głos, taki mmmmmhhmmmmmmmchmmmm, cokolwiek to znaczy.</span> </span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: purple;">LetItGoLetItDie </span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Oh and one more thing. Defend Yourself. You don't wanna end like me, do You? If You do, then You're a freak like me. <dafaq did I just write? O.o>LetItGoLetItDiehttp://www.blogger.com/profile/00572211250777779333noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2219003374325599159.post-78261176139280112562012-12-23T13:32:00.002-08:002013-01-22T12:13:49.925-08:00In the land of gods & monsters<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-zK2wbfWmxHU/UNdtHE_JwQI/AAAAAAAAAB0/fmTCuSwgQPc/s1600/fe9c645f3dcd58213c0befdb38414659-d4n9qh4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="http://1.bp.blogspot.com/-zK2wbfWmxHU/UNdtHE_JwQI/AAAAAAAAAB0/fmTCuSwgQPc/s320/fe9c645f3dcd58213c0befdb38414659-d4n9qh4.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
To jest cudowny obrazek tła mojego cud-bloga w pełnej krasie. Jest tak epicko mroczne, że wpycham je wszędzie. Zygfryd jest na nim taki majestatyczny ♥ Dovakhiin też jest spoko, zwłaszcza ten pełen dynamizmu zatrzymany w ruchu sznurek, którym macha na mojego smoka. No i w ogóle światłocień, gra kolorów, ten obrazek jest po prostu zajebisty, co tu więcej pisać.<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-qWoZfTUXCEY/UNdvJ5IOYnI/AAAAAAAAACM/tXptUlXFwow/s1600/aefdszvhtdtbnju.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://1.bp.blogspot.com/-qWoZfTUXCEY/UNdvJ5IOYnI/AAAAAAAAACM/tXptUlXFwow/s320/aefdszvhtdtbnju.png" width="320" /></a></div>
Mój avatar :D Jego geneza jest w gruncie rzeczy bardzo zajmująca, gdyż w oryginalnym obrazku ten oto kot, którego umownie nazwę Zbigniew (Zbigniew Puchatek), śpiewał najlepszy fragment najsłynniejszej piosenki Whitney Houston, który brzmiał mniej więcej tak: "AND IIIIIIIIIEEEEEEEEEEEIIIIIIIIIIIII WILL ALWAYS LOVE YOU". Czy wszyscy znają melodię do pieśni kościelnej "Niech będzie chwała i cześć i uwielbienie"? Jak nie to YouTube został stworzony do takich rzeczy. Mój mentor podzieliła się kiedyś ze mną piosenką sławną w jej szkole utworzoną pod wyżej wymienioną melodię a leciało to tak "Niech będzie hańba i wstyd i potępienie. Hańba i wstyd <wstaw imię wroga>. HAAAAAAAŃBAAAAA, niech będzie HAAAAŃBAAA. Tak jemu hańba i wstyyyyyyd."<br />
<br />
Znalazłam dzisiaj moją starą twórczość sprzed roku. To był taki okres w życiu kiedy lubiłam pisać, a ludzie w moim otoczeniu lubili czytać to co pisałam. Sprawiało im to radość, więc pisałam dalej. Ot, taka mini machina, ale obrazująca w prosty sposób biznes jakim jest pisanie literatury. Ale ludzie w moim otoczeniu coraz rzadziej domagali się żebym pisała, już nie zależało im tak na czytaniu tego co mam do powiedzenia, czytali twórczość innych, którzy podobnie jak ja lubili pisać. Straciłam wtedy część wiary w swoje umiejętności, no bo i po co pisać, skoro nikt nie czyta? Pisałam przez jakiś czas dla samej siebie, ale dość szybko straciłam zapał. Nie była to super twórczość. Najpierw pisałam, żeby rozbawić czytelnika. Gdy straciłam tych niewielu (powaga, było ich w największym szczycie bodajże trzech...), za przeproszeniem, odpierdoliło mi do reszty, w związku z czym "teksty dla mnie" wyglądają jakbym pisała najarana. Ale jestem z tego dumna, napisałam wtedy 2,5 naćpanego tekstu i dopiero wtedy straciłam mój artystyczny zapał. Czy żałuję? Tak, no bo to zawsze byłoby jakieś hobby, pisać tak co dzień chociażby po linijce tekstu.<br />
Przynajmniej nie przestałam marzyć :D Marzenia to jest jakby moje życie, uciekam marzyć gdy mam problemy, a więc bardzo często. Moja wyobraźnia jest dość napchana, a jednak mieszczą się tam nowe pomysły. Nie powiem, gubię się troszkę w mojej wyobraźni. Miałam kiedyś ambitny plan spisać wszystkie moje marzenia, w ogóle całą moją wyobraźnię i ten "mój mały świat", ale zawsze bałam się, że gdyby rodzice to odkryli to zapisaliby mnie na jakąś terapię, bo uznaliby, że mam problemy i rozdwojenie jaźni. A ja po prostu lubię gdybać... Czy to źle? Nie wydaje mi się. Dla mnie to jakby.... poszerzanie horyzontów. Dlatego właśnie dość ciężko mnie zaskoczyć. Rozważam bardzo często bardzo różne scenariusze.<br />
<br />
<br />
I to by było na tyle. Dzisiaj. Jutro też tu będę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">LetItGoLetItDie </span><br />
<span style="color: #741b47;"><span style="color: #e06666;"><mam nadzieję, że to oczojebny fiolecik, żeby się w oczy rzucał></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
Kiedyś podpisywałam się wszędzie Babydoll. Ot, taki kaprys. Mój nowy podpis jest nieco długaśny, ale nic to, lubię oba.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/3HKA3HaOzbg?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Hehe, Lana znowu ma epic piosenkę. W istocie, ta jest verra epic. Oh and one more thing. Defend Yourself. You don't wanna end like me, do You? <<i>dramatyczniejszy akcent</i>><br />
<br />
<br />LetItGoLetItDiehttp://www.blogger.com/profile/00572211250777779333noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2219003374325599159.post-42306052259161095782012-12-22T14:06:00.001-08:002013-01-22T12:02:44.740-08:00Alfa, ale nie ta dominująca, tylko początek<div style="text-align: right;">
No cóż, tego bloga prowadzę samodzielnie. Sama. Alone. Jest fioletowy, jest na nim smok, nazwę go Zygfryd, z czasem dostanie inne bardziej wzniosłe imię, oraz mój ulubiony Dovakhiin. <br />
<a name='more'></a>Tiaaaaa, zostałam namówiona dzisiaj około godziny 20.00, do pracy zebrałam się około 22.00. Nie mając zupełnie pomysłu na start (w sensie adres internetowy mojego blogashka) inspirowałam się listą piosenek mojego ulubionego zespołu, którą mam na mp3. Moje mp3 to takie inspirujące miejsce. 500 piosenek i wieczne usuwanie tych starych żeby zrobić miejsce nowym. A kiedyś bałam się jak ja tyle tego zdobędę. Wpisując 20 nazwę okazało się, że ten adres jest wolny. Super minęło pół godziny, jest dobrze. Teraz tylko nazwa. Ale co by tu dać? Najlepiej jakąś sentencję. Mądrą. I taką bliską memu serduszku, żeby było wiadomo że ten blog trzeba omijać, bo znowu przyszło dziecko pierdolić o wszystkim i o niczym. Głównie o niczym. Więc poleciałam do moich cytatów na mainstreamowej twarzoksiążce i wybrałam ten najbardziej optymistyczny. No może niekoniecznie, ale za to wrażenie robi niesamowite. Ten koleś musiał być bardzo mądry. Albo udawał bardzo mądrego. Albo to cytat żula, pana Sławka, który siedzi codziennie pod Żabką i ma tendencję do tworzenia takich życiowych prawd, co usłyszał pan Camus, wyżej wymieniony mądry człowiek, gdy dawał panu Sławkowi piątaka na... chwila jak to mój padre powiada.. na bełta, o właśnie. Albo aplikacja na twarzoksiążce mu wyrzuciła propozycję cytatu. Albo to było na kapslu od Tymbarka. Aczkolwiek najprawdopodobniej monsieur Camus był jednostką niewątpliwe <i>homo </i>oraz z całą pewnością <i>sapiens</i>. Czyli coś czego mu w dzisiejszych czasach zazdrościmy. Ja na pewno. </div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
Początek, tak, hmm, początki są przeważnie ciężkie, nie wiem o czym pisać. Mój padre powiedziałby "wieloletnie doświadczenie handlowe pozwala mi rozmawiać z każdym o dupie marynie" --> powód, dla którego chcę zdobyć takowe doświadczenie. Kiedyś może mi się udać. </div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
Zamierzam zapisywać tu swoje spostrzeżenia i filozofie... W sumie mam taki zamiar. Inspiruje mnie do tego mój ulubiony gimbus i jednocześnie mój mentor, pozdrawiam Cię z tego miejsca bardzo serdecznie!!!!!!!!</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
LetItGoLetItDie, jak śpiewał Ozzie<br />
Oh and one more thing-- Defend Yourself <i><dramatyczny akcent></i></div>
LetItGoLetItDiehttp://www.blogger.com/profile/00572211250777779333noreply@blogger.com2